Regularne dodawanie postów jest podstawą istnienia bloga i jest to fakt niepodważalny. Z systematycznym dodawaniem wpisów póki co jestem na bakier, bo chroniczny brak czasu i duża liczba zajęć nie pozwalają mi się dobrze zorganizować. Tak, zorganizować, bo wiele z Was ma całą masę zajęć w ciągu dnia a jest tak konsekwentna, że regularne pojawianie się wpisów to dla większości bułka z masłem, a zarządzaniem czasem nie sprawia żadnych trudności.
Jednak czy istnieje coś takiego jak nadmiar informacji pojawiających się na blogu, który może spowodować przesyt?
Regularnie dodawane posty nie pozwalając zapomnieć o blogu i zapewniają systematyczny ruch na naszej stronie. A na wzbudzeniu zainteresowania naszych czytelników, dotarciu do szerszego ich grona i zachęcaniu do zapoznania się z treścią, jaką zamieszczamy na blogach zależy nam najbardziej.
Jednak czy jest możliwe, że duża ilość wpisów może spowodować, że jest ich w pewnym momencie zbyt dużo? Czy w blogosferze istnieje w ogóle coś takiego jak "too much"?
Zawsze podkreśla się, że niesystematyczne, mało ciekawe i słabe treści zamieszczane na blogu spowodują jego samoistną destrukcję i rychły koniec. Zgadzam się z tym i czasem myślę, że może spotkać to i mnie. Do "perfekcyjnej pani bloga" niestety mi daleko :):)
Ale czy za duża częstotliwość postów pojawiających się na blogu też może mieć niekorzystny na niego wpływ?
Jakiś czas temu zaobserwowałam, że zdarzają się blogi, na których treści pojawiają się niemal codziennie. I nie byłoby w tym generalnie nic rażącego, jeśli nie to, że wpisy pojawiały się po prostu po to żeby być. Treści były pisane na kolanie, zdjęcia robione tosterem, nierzadko z liczną ilością błędów. Byle zachować regularność. Byle być. A czy o to w tym wszystkim ma chodzić?
Może teraz popukacie się w głowę i pomyślicie o czym ja w ogóle piszę, ale obserwując kiedyś blogi, przez które na liście czytelniczej wyskakiwały mi niemal jak spam, posty za postem, bez sensownej treści i bardzo kiepskiej jakości zdjęciami przestałam je po prostu obserwować. Z czasem blogi przestawały istnieć, co mnie szczególnie nie zdziwiło.
Blogi, które dosłownie bombardowały mnie ilością wpisów, sprawiały, że nowe posty po prostu omijałam, bo miałam wrażenie, że moja głowa nie przyjmie już więcej informacji.
Blogi, na których posty pojawiają się regularnie, ale w odpowiednich odstępach czasu, wywierają na mnie szczególną moc przyciągania. Widząc nowy wpis myślę, że "zatęskniłam" za nowymi informacjami i z ogromną chęcią je czytam. Bo takie blogi dają odpocząć, a odpowiednia na nich przerwa sprawia, że chętniej do nich wracam.
Ale jak jest z tą optymalną ilością, żeby zachęcić a nie spowodować przesytu u czytelników? Zaczęłam już nad tym intensywnie myśleć jakiś czas temu, i chciałam wprowadzić u siebie pewną systematykę, która spowoduje pojawianie się postów 3 razy w tygodniu, w poniedziałki, środy i piątki. Tak, żeby w moim odczuciu, zapewnić optymalną ilość informacji, jaką chcę się z Wami dzielić.
Mam też pewien pomysł na serię wpisów, które od września chciałabym wprowadzić na blogu
- Beauty poniedziałki - w których pojawiać się będą wszelkiej maści recenzje, od pielęgnacji po kolorówkę, nowości kosmetyczne, ulubieńcy itp. czyli tak naprawdę temat wiodący na blogu,
- Literackie środy - staram się ostatnio więcej czytać, już mam kilka fajnych pozycji, z którymi chciałabym się z Wami podzielić, więc myślę, że ten rodzaj serii ma sens. Kiedyś już dodałam kilka "książkowych" wpisów i całkiem przyjemnie mi się na ten temat pisało,
- Lifestylowe piątki - które będą luźne, chciałam w tej serii zawrzeć wszytko inne, poza tematami stricte beauty, czyli chociażby polecane miejsca w sieci, blogi, kanały YT, haule zakupowe, zapachy do domu, moje przemyślenia, porady i wszytko inne, co mi przyjdzie do głowy, a z czym będę się chciała z Wami podzielić.
Mam nadzieję, że pomysł wypali :)
Do następnego!