sobota, 14 października 2017

Top of the top | Czyli o genialnym topie wysuszającym od MissSporty | 60 sec Turbo Dry Top Coat

Top of the top | Czyli o genialnym topie wysuszającym od MissSporty | 60 sec Turbo Dry Top Coat
Jestem na hybrydowym detoxie już ponad 3 miesiące. Niestety, moje paznokcie odmówiły współpracy z tego typu lakierami i byłam zmuszona do powrotu do tych zwykłych. A że nie miałam zbyt bogatej gamy kolorystycznej musiałam uzupełnić braki. Do tego oczywiście nie mogło zabraknąć dobrego wysuszacza lakieru, bo nie ma dla mnie bardziej irytującej rzeczy od odciśniętych rano na paznokciach śladach poduszki. Zawsze stawiałam na niezawodny Sally Hansen, ale z uwagi na moją małą miłość do lakierów Miss Sporty, postawiłam tym razem także na ich wysuszacz. 


Nie spodziewałam się po nim cudów, potrzebowałam po prostu topu, który znacznie przyspieszy wysychanie lakieru, bo bez tego produktu, nie wyobrażam sobie malowania paznokci. Sally Hansen - a konkretnie ten czerwony - radził sobie w tym temacie świetnie, jednak irytowało mnie w nim to, że szybko gęstniał i w mniej więcej połowie butelki nadawał się już tylko do wyrzucenia. Do tego też, nie należał do najtańszych.
Dlatego postawiłam tym razem na coś innego - MissSporty 60 secTurbo Dry Top Coat, który nie ukrywam, skuił mnie ze względu na niską cenę - zapłaciłam za niego nieco ponad 8 zł. 
Producent określa produkt jako odżywkę przyspieszającą wysychanie lakieru, ale dla mnie jest to typowy top - wysuszacz.
Sam produkt jest dość lejący, co mi odpowiada, bo mam nadzieję, że nie zgęstnieje za szybko. Poza tym, bardzo dobrze aplikuje się na płytkę paznokcia, bo w kilka sekund równomiernie ją pokrywa. 
Niestety jedyną wadą jest to, że nie wysycha w obiecane 60 sekund - do pełnego utwardzenia potrzebuje jakieś dobre 5-10 minut, w zależności od ilości warstw lakieru, ale efekty jakie daje później, zupełnie mi to rekompensują
Wysuszacz działa rewelacyjnie, utwardza lakier, ładnie nabłyszcza i przede wszystkim wydłuża trwałość lakieru o dobre 7 dni. Paznokcie są bez odprysków i bez pościeranych końcówek, a chcę zaznaczyć, że w pracach domowych nie używam rękawiczek (no może jedynie zakładam je, kiedy czyszczę łazienkę)

Poniżej zdjęcie stanu lakieru po całym tygodniu.





A Wy czym malujecie paznokcie? Hybryda czy lakier tradycyjny?

Do następnego!

niedziela, 8 października 2017

Thank you for the meeting ... Mr Grey

Thank you for the meeting ... Mr Grey

Jesień.....idealny czas na palenie wosków i świec. Latem jakoś mi z nimi nie po drodze. Dlatego też jesienna aura pod tym względem, niesamowicie mi odpowiada.
Z reguły wybieram zapachy, które mają w sobie nuty perfum, rzadko zdarza mi się skusić na typowe "kuchenne" aromaty, bo z reguły wszelkie zapachy waniliowych ciasteczek, cynamonowych bułeczek, są po prostu zbyt mdlące. Dlatego nie żałuję, że dałam się namówić w sklepie na wosk Kringle Candle Grey


Choć nie byłam do niego przekonana, po jego odpaleniu stwierdziłam, że warto było go kupić, tym bardziej, że według zapewnień Pani ekspedientki, jest to jeden z lepiej sprzedających się zapachów.... i nie dziwi mnie, że tak jest. 
Zapach taki jak lubię, wyrazisty, ale nie męczący. Zapach nie jest jednak na tyle oczywisty, z czym mogłaby się kojarzyć nazwa i zdjęcie, obrazujące wosk.
Bukiet zapachowy uwalniający się podczas palenia nie przywodzi od razu na myśl typowych męskich perfum, które niejednokrotnie są dość ostre, ciężkie i zdecydowane.
W pierwszej fazie aromatu daje się rzeczywiście wyczuć subtelne, rześkie i eleganckie, męskie perfumy, jednak po chwili przechodzą one w nuty subtelnie cytrusowe, lekko drzewne z domieszką piżma. Cudo!
Dla mnie jest to idealny zapach na romantyczną randkę we dwoje w domowym zaciszu, przy lampce wina i  dobrym filmie ..... niekoniecznie przy 50-ciu twarzy Greya   :)


Dziękuję więc za spotkanie... Panie Grey ;)

Do następnego!

wtorek, 3 października 2017

Golden Rose Longstay Liquid Matte Lipstick w kolorze 23 | Czyli łagodniejsza wersja popularnego koloru nr 10

Golden Rose Longstay Liquid Matte Lipstick w kolorze 23 | Czyli łagodniejsza wersja popularnego koloru nr 10
Przyznajcie się - ile razy robiłyście podchody do kultowej już tak naprawdę pomadki Golden Rose  Longstay Liquid Matte Lipstick w kolorze nr 10? Ja niezliczoną ilość razy, ale już dawno nie spotkałam się z tak dla mnie nietwarzowym kolorem pomadki, przynajmniej w przypadku mojego bladego lica.
Kolor niejednokrotnie - choć dość siny, wzbudzał mój zachwyt, kiedy widziałam go jako element makijażu u innych dziewczyn, bo oryginalny kolor pomadki może zrobić tak naprawę cały makijaż i stanowi wisienkę na torcie. 

Mój zawód nie trwał jednak dość długo, bo Golden Rose wypuściło jakiś czas temu na rynek nowe kolory z serii Longstay Liquid Matte Lipstick i wśród nich znalazłam alternatywę dla specyficznej pomadki w kolorze 10 czyli jej łagodniejszą wersję w odcieniu 23.



Kolor pomadki, choć na pierwszy rzut oka wydawał mi się raczej dziennym nadziakiem, okazał się całkiem fajnym odcieniem, podkręconym domieszkami brązu, szarości i fioletu, ale w zdecydowanie mniejszym natężeniu niż kolor 10.  
Kolor nr 23 jest zdecydowanie bardziej ciemny i bardziej głęboki, nie nadaje tego charakterystycznego efektu  chorego i zmęczonego wyrazu twarzy, ponieważ nie ma w nim aż tak dużo zimnych i szarych tonów, zdecydowanie więcej jest w nim odcienia brązu. 




Bardzo odpowiada mi sam zapach pomadki - słodki, lekko budyniowy, ale nie jest to aromat sztuczny. Formuła produktu jest dość zwarta i gęsta, ale dobrze i sprawnie rozprowadza się na ustach, a po 2-3 minutach zastyga do pełnego matu. Jedna warstwa produktu wystarcza, aby zapewnić głęboki kolor. Pomadka jest bardzo trwała i równomiernie się w ciągu dnia ściera.  

A sam odcień- idealny! To jest właśnie nietuzinkowy kolor nude, którego szukałam.



A jakie są Wasze kolory warte uwagi z serii Longstay Liquid Matte Lipstick?

Do następnego!
Copyright © 2014 Moja strefa relaksu , Blogger