niedziela, 14 października 2018

mySTARlighter | 3 cudownie kremowe rozświetlacze od MIYA Cosmetics | Rose Diamond, Moonlight Gold, Sunset Glow


Pamiętam swojego czasu, że konturowanie było elementem obowiązkowym w makijażu, i właściwie wiodło prym w wykończeniu całego makeup-u. Te z tych (czyli ja) które sztuki konturowania nie opanowały, raczej ocieplały twarz bronzerami... za jakiś czas było wielkie bum i na pierwszy plan wysunęły się rozświetlacze...i cały ten strobing, czy jak to tam sie to zwie. 
Sama od pewnego czasu, bardziej zakumplowałam się z tego typu produktami, jednak zawsze w moje ręce trafiały te w wersji w kamieniu. Te w postaci kremowej, czy musowej, wydawały mi się raczej problematyczne w aplikacji, do dziś nie wiem czemu.
Jednak od kiedy trafiły do mnie te 3 małe cudeńka od Miya Cosmetics, zmieniłam podejście i odkryłam wykończenie makijażu rozświetlaczami na nowo 

A o czym mowa? O niesamowitych w swojej formule rozświetlaczach mySTARlighter, które firma MIYA wprowadziła do swojego asortymentu. Jest to też pierwszy kolorowy produkt marki, która do tej pory miała w swojej ofercie jedynie kosmetyki pielęgnacyjne. 






W ofercie znalazły się 3 odcienie

ROSE DIAMOND - czyli typowo pastelowo-różowy odcień, pięknie opalizujący na lekką brzoskwinkę, dla mnie idealnie zastępuje róż, stanowi  połączenie subtelnego różu z rozświetlaczem i lubię go stosować na twarz bez bronzera i bez różu, ponieważ ładnie ją odświeża i ożywia, niwelując oznaki zmęczenia. 


SUNSET GLOW - typowo złocisty odcień, pięknie będzie nadawał się do śniadych cer, podkreślając piękny, oliwkowy odcień skóry. Ten kolor fajnie będzie się wg mnie prezentował na powiece, jako kremowy, świetlisty cień. Wydaje mi się, że z powodzeniem może występować na twarzy solo,  bez bronzera, bo daje naprawdę fajny efekt.


MOONLIGHT GOLD -iskrzący, świetlisty pył, nie mogło być lepszej nazwy do tego rozświetlacza. Jest lekko srebrzysty, najjaśniejszy z całej trójki, ale też najbardziej oryginalny w  kolorze i chyba mający najszersze zastosowanie. Z powodzeniem używałabym go do rozświetlania partii ciała, jak np. podkreślenie obojczyków czy ramion. Świetnie opalizuje, dość srebrzyście, trochę widzę w nim żółte tony


Rozświetlacze mają bardzo przyjemną, kremowo - musową konsystencję. Są bardzo łatwe w aplikacji - wystarczy wklepać je lekko opuszkami w kości policzkowe, a idealnie stapiają się z podkładem, nie rozmazując i nie robiąc plam, lecz tworząc świetlistą taflę. 
Wyglądają po prostu obłędnie. 

Skład jak to z kosmetykami tej marki, świetny. Drobinki miki i olejki: kokosowy, rycynowy, migdałowy, z gorzkiej pomarańczy i witamina E to bomba składników odżywczych. 
Pielęgnacja i kolorówka? Wyszło idealnie.


Od lewej: moonlight gold, rose diamond, sunset glow


Jeśli miałabym wybrać jeden kolor, byłby to Rose Diamond, bo lubię efekt ożywionej , wypoczętej i promiennej cery.
Pozostałe dwa powędrowały do przyjaciółek, żeby też mogły wejść w jesień w stylu glow.

9 komentarzy:

  1. Nigdy wcześniej nie stosowałam rozświetlacza w kremie, może warto to zmienić? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie bardzo ładne, ale najbardziej podoba mi się Rose Diamond ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglądają przyjemnie i delikatnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie piękne ! Ja jednak najczęściej sięgam po prasowane rozświetlacze. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie to nawet przyjemne :)! Chociaż ja nie stosowałam jeszcze rozświetlaczy w takiej formie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam ten najbardziej dzienny odcień, że tak powiem :-) I super się u mnie sprawdza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie wyglądają. Osobiście jestem uzależniona od rozświetlaczy :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli do mnie zajrzałaś, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza - daje mi to motywację do dalszego pisania i sprawia, że to co robię ma naprawdę sens :)
Staram się odpisywać na każdy pozostawiony komentarz i zawsze odwiedzam ich autorów :)

Pozdrawiam i zapraszam częściej

Copyright © 2014 Moja strefa relaksu , Blogger