czwartek, 30 kwietnia 2015

Kwiecień w moim obiektywie

Kwiecień w moim obiektywie
Dzisiaj ostatni dzień kwietnia.... czy Wam czas też mija w takim ekspresowym tempie? Jutro zaczyna się nowy miesiąc jakże przyjemnym, długim weekendem :)

A oto co udało mi się utrwalić na zdjęciach w kwietniu:

Plastikowa osłonka do pędzli i koszyczek na podręczne kosmetyki

 W pobliskim parku kaczki umilają mi i córeczce wspólne spacery

Jedna z najlepszych herbat Dilmah jakie piłam - na stałe gości w kuchennej szafce

Black vs white - jeden i drugi tak samo dobry :)

Bułka dyniowa z serkiem chrzanowym i wędzonym łososiem - raj dla podniebienia

Strój na spacer wersja 1 - slipony w akcji :)

Baby blue w towarzystwie odcienia nude zagościł u mnie w kwietniu na paznokciach

Zamiast tradycyjnych paluszków - paprykowo, marchewkowo, ogórkowe

Jogurt naturalny z płatkami pełnoziarnistymi, nasionami chia i suszoną żurawiną - energia na cały poranek

Nowość w Biedronce - zielona herbata o smaku opuncji z dodatkiem kwiatu nagietka - pyszna!

Sok warzywny śródziemnomorski - jeden z moich ulubionych

Coffee time - sezon na truskawki uważam za otwarty :)

Walka z brzuszkiem po ciąży trwa :)

Strój na spacer wersja 2 i sprawdzone, wygodne trampki z H&M

Zieleniny u mnie pod dostatkiem, do kanapek, do koktajlu - dla każdego coś dobrego

Inkę piję od zawsze, ale karmelowa jest rewelacyjna i zawsze robię sobie jej zapas

Ulubione babeczki z bitą śmietaną, owocami i galaretką - i jak tu nie zgrzeszyć

wtorek, 28 kwietnia 2015

Hean| Owocowe spa - peeling do ciała z wiśnią japońską i jagodą acai

Hean| Owocowe spa - peeling do ciała z wiśnią japońską i jagodą acai
Zapewne wiele z Was kojarzy, lub też nawet miało styczność z żółtym, cukrowym peelingiem do ciała od Hean. Stosowałam go jakiś czas temu, i pomimo tego, że sam produkt sprawdził się na mojej skórze, tak zapach dla mnie tego peelingu był wręcz nie do zniesienia i po "wymęczeniu" go do końca, powiedziałam mu "adieu" bez większego żalu.

Teraz jednak Hean wypuścił nowy peeling do ciała i dla mnie jest on strzałem w dziesiątkę -działanie ma tak samo dobre, jak jego żółty brat, ale zapach jest o wiele bardziej przyjemny. Pachnie cudnie, kojarzy mi się  z czarnym frugo, które uwielbiam.



Produkt zamknięty jest w plastikowej, przezroczystej tubie, z zamknięciem na charakterystyczny "klik". Peeling ma konsystencję lekko żelową, co mi bardzo odpowiada, bo nie spływa z dłoni i bardzo dobrze aplikuje się go na ciało. 


W żelowej formule zanurzone są dobrze wyczuwalne ścierające drobinki oraz niebieskie mikrogranulki olejku jojoba, które dodatkową zapobiegają wysuszaniu skóry. 
Kryształki peelingujące bardzo dobrze ścierają martwy naskórek, pozostawiając skórę wygładzoną, jednocześnie jej nie podrażniając. Niebieskie mikrogranulki podczas masowania ulegają rozpuszczeniu i olejek jojoba w nich zawarty zostaje wmasowany w nasze ciało, odżywiając je i nawilżając.



Zgodnie z obietnicą producenta stosowanie peelingu dwa razy w tygodniu ma nam zapewnić:
  • oczyszczenie i wygładzenie skóry
  • złuszczenie zrogowaciałej warstwy naskórka 
  • zwiększenie jędrności i elastyczności skóry
  • wzrost poziomu nawilżenia  
 
Zgadzam się co do tego, że stosowanie peelingu wyraźnie wygładza i oczyszcza skórę, jest ona dodatkowo nawilżona i dotleniona dzięki mikrogranulkom jojoby. Nie zauważyłam jednak efektu ujędrnienia skóry.


Skład peelingu nie jest może powalający, gdyż już na drugim miejscu wymienione są SLS-y.


Stosuję go od niedawna, ale już stał się jednym z moich ulubionych peelingów do ciała. Jeśli go jeszcze nie miałyście, zachęcam do zapoznania się z nim bliżej - nie będziecie zawiedzione!

Do następnego!

piątek, 24 kwietnia 2015

Face & Look | Wybieraj mądrze, wyglądaj świetnie - mój pierwszy F&L Box

Face & Look | Wybieraj mądrze, wyglądaj świetnie - mój pierwszy F&L Box
Dobra passa Shinyboxów i Glossyboxów trwa w najlepsze. Do tej pory nie zdecydowałam się na żadną z ofert - wydaje mi się, że wynika to z tego, iż nie lubię do końca kupować kota w worku. Owszem, niespodzianki są mile widziane, ale niekoniecznie mam ochotę wydać 50 zł na pudełko, które nie spełni moich kosmetycznych oczekiwań. Poza tym, często znajdują się tam miniatury kosmetyków. Pomimo tego, że jest to okazja do wypróbowania i sprawdzenia tego, czy warto zamówić pełnowymiarową wersję danego produktu, dla mnie nie jest to coś, czego oczekiwałabym po takim pudełku. Wolę od początku wiedzieć, co kupuję i czy rzeczywiście dany kosmetyk mi się przyda. 

Tak też jest w przypadku face&look boxów, które odkryłam całkiem niedawno. Gdy zobaczyłam po raz pierwszy boxy jakie można było kupić na stronie pomyślałam sobie - "wow, ale fajna oferta, pełnowymiarowe pudełko samych cukiereczków". Pamiętam, że było to wówczas pudełko z kosmetykami Tołpy, które rozeszło się w ekspresowym tempie i nie udało mi się już go zamówić. Później pojawiały się inne pudełka, ale ciągle nie był to box, na jaki czekałam. Jednak gdy w tym tygodniu pojawiły się 3 nowe pudełka z kosmetykami marki Hean, od razu zamówiłam jedno z nich, które najbardziej przypadło mi do gustu. 

Jedną z przyjemniejszych rzeczy związaną z f&l boxem jest jego cena. Przeważnie box kosztuje 39,99 zł i ani grosza więcej, ponieważ nie płacimy za dostawę pudełka do naszego domu.
Produkty znajdujące się w pudełku są polskich marek (chociaż na stronie znajduje się informacja, że boxy są wypełnione kosmetykami cenionych polskich i zagranicznych marek).
Pudełka są w limitowanej ilości, tak więc obowiązuje znana zasada - kto pierwszy ten lepszy :)

Dzisiaj dostarczono mi mój pierwszy f&l box i poniżej możecie zobaczyć, jakie pudełko wybrałam.





W pudełku, które wybrałam znajduje się pięć pełnowymiarowych produktów marki Hean, z czego dwa to pielęgnacja a trzy to kolorówka.

1. Boutique Snail Therapy krem aktywnie regenerujący z naturalnym śluzem ze ślimaka, kwasem hialuronowym i d-panthenolem - czytałam kiedyś, że kremy z śluzem ze  ślimaka są bardzo dobrymi produktami i już od dawna mnie interesowały, więc kiedy zobaczyłam w tym pudełku taki smaczek, od razu postanowiłam go kupić.


2. Płyn micelarny Boutique 3w1 do mycia i demakijażu do każdego rodzaju cery, również wrażliwej - zobaczymy jak się sprawdzi, pierwszy raz widzę płyn micelarny od Hean.


3. Róż High Definition - bardzo przypadł mi do gustu kolor, jest to bardzo ładny pastelowy róż, niezwykle subtelny.



4. Rozświetlacz Glam Highlighter Powder  - zapowiada się bardzo obiecująco, ponieważ  rozświetlacz jest w odcieniu szampana, czyli dokładnie w takim jakiego szukałam, cieszę się z niego najbardziej.



5. Tusz do rzęs Gigant Shock XXL Volume - podrubiający tusz do rzęs, czyli taki, jakie lubię najbardziej.


Dodatkowo otrzymujemy jeszcze najnowszy numer magazyny Face&Look oraz broszurę z linią kosmetyków Hean.



Jestem bardzo zadowolona z zamówionego pudełka, niedługo zacznę testować produkty jakie do mnie dotarły i oczywiście nie omieszkam podzielić się moją opinią na ich temat na blogu :)

Tak więc czekajcie na posty z recenzjami produktów Hean.

Jeśli jesteście zainteresowane takim pudełkiem możecie je zamówić TUTAJ klik

Do następnego!

wtorek, 21 kwietnia 2015

Błyskawiczny lifting SOS na "kurze łapki" od Eveline

Błyskawiczny lifting SOS na "kurze łapki" od Eveline
Na szczęście nie muszę jeszcze zmagać się z typowymi "kurzymi łapkami", niemniej jednak skóra wokół oczu trzydziestolatki nie może równać się z tą, jaką ma dwudziestolatka i niestety pierwsze zmarszczki mimiczne w tej delikatnej okolicy już dały o sobie znać, więc kiedy zobaczyłam produkt od Eveline, postanowiłam go przygarnąć (tym bardziej, że był wówczas w promocji) i zobaczyć jak ten specyfik zadziała na moją okolicę oczu.

Producent obiecuje nam po tym produkcie bardzo dużo, chyba się trochę zapędził w opisywaniu "cudów" jakie można uzyskać używając tego specyfiku. Zresztą poniżej dokładny opis tego, co zdziałać - według producenta -  może ten produkt.





Jak możecie zauważyć z powyższych zdjęć, producent oferuje nam preparat, który może się  niemalże równać ze skalpelem w ręce wziętego chirurga plastycznego ;) 

A jak jest naprawdę?

Stosuję produkt już od około 1,5 tygodnia i mam już o nim wyrobione zdanie. I wiecie co? Ja jestem z niego naprawdę zadowolona. Oczywiście produkt nie jest aż tak fenomenalny, jak zapewnia nas firma, jednak na moją wrażliwą okolicę oczu działa bardzo dobrze.

Preparat ma postać przezroczystego żelu, który ja nakładam na powieki i pod oczy, delikatnie wklepując. Stosowałam go zarówno i na dzień i na noc, jednak zauważyłam, że u mnie bardziej sprawdza się na dzień. Dlaczego? A dlatego, że żel fajnie napina skórę wokół oczu, tym samym ją wygładzając, a tym samym bardzo dobrze wygląda na tak przygotowaną skórę nałożony korektor i podkład. Z tego efektu jestem bardzo zadowolona. 




Co do rozjaśniania cieni, usuwania opuchlizny i niwelowania obrzęków - z tym pierwszym walczę od lat i póki co nie znalazłam takiego kremu czy żelu, który z moimi cieniami by sobie poradził, tak samo jak i ten. Opuchlizna i obrzęki na szczęście nie trapią moich oczu, więc tutaj nie mam jak się odnieść do działania preparatu w tym akurat kierunku.
Z preparatu jestem jednak zadowolona, bo bardzo dobrze sprawdza się pod makijaż i jednocześnie fajnie napina skórę wokół oczu, delikatnie "prasuje" też małe zmarszczki mimiczne.
Koszt tego specyfiku to 19,99 zł za 12 ml (chociaż ja go kupiłam w promocji za 11,99zł)

Jeśli macie ochotę, to śmiało go wypróbujcie!

Do następnego!

sobota, 18 kwietnia 2015

Małe kosmetyczne co nieco | Catrice, Kobo, Hean i Nivea

Małe kosmetyczne co nieco | Catrice, Kobo, Hean i Nivea
Dzisiaj wpis o upolowanych przeze mnie kosmetykach - chcecie zobaczyć co dzisiaj wpadło mi do koszyka? Zapraszam!


Mój obecny puder transparentny z Rimmel już jest na wykończeniu, więc kiedy dzisiaj wstąpiłam do Natury i zobaczyłam, że Transparentny Puder Matujący z Kobo jest na promocji (11,99 zł z 19,99zł) od razu wrzuciłam go do koszyka. Miałam zamiar go kupić, czytając Wasze pozytywne recenzje na jego temat, a kiedy nadarzyła się taka okazja, nierozsądnie było z niej nie skorzystać :)


Będąc w naturze nie omieszkałam zajrzeć do szafy Catrice i zobaczyć, jakie kolory cieni są dostępne z serii Absolute Eye Colour, którą bardzo lubię. Od razu mój wzrok przyciągnęły dwa kolory:
  • 090 Bring Me Frosted Cake - matowy cielisty beż, który będzie świetnym bazowym cieniem na całą powiekę
  • 790 I Wear My Plum Glasses At Night - matowy brąz z fioletowymi tonami, idealny do zaznaczenia załamania powieki


Za każdy z cieni zapłaciłam 11,99 zł. Wiem, mogłam poczekać, gdyż od przyszłego tygodnia wchodzi -40% na kolorówkę w Naturze, jednak cienie były w pojedynczych egzemplarzach i nie chciałam ryzykować, że za chwile zostaną wykupione. Poza tym ich cena i tak nie jest wysoka, a cienie idealnie nadają się do dziennego makijażu, więc mimo wszystko było warto.


Będąc już przy kasie zauważyłam peelingi do ciała Hean, które także były w promocji za 5,99 zł. Od razu poprosiłam o fioletowy, z jagodą acai i wiśnią japońską. Miałam z tej serii żółty cukrowy pelling z limonką i żeń-szeniem - i o ile sam peeling sprawdzał się dobrze, tak zapach był nie do zniesienia - przypominał mi kostkę toaletową do wc. Ten jednak pachnie wspaniale, przypomina mi czarne frugo które uwielbiam :)


Wracając już do domu wstąpiłam do Rossmanna po kosmetyki dla dziecka, i przy okazji skusiłam się na dwufazowy płyn do demakijażu oczu z Nivea. Dawno już nie stosowałam tego typu produktów do demakijażu, gdyż zawsze zmywam oczy płynem micelarnym. Jednak dam mu szansę i zobaczymy, czy się polubimy, czy będzie to jednak jednorazowa "przygoda". Płyn był na promocji i kosztował 9,99 zł.

A co Wam wpadło ostatnio ciekawego do koszyka?

Do następnego!
Copyright © 2014 Moja strefa relaksu , Blogger