czwartek, 1 czerwca 2017

Peeling kawowy? Tak, ale tylko ten od Body Boom!

Peeling....do tej pory dość nieregularnie stosowany przeze mnie zabieg pielęgnacyjny, szczególnie jeśli chodzi o ciało, bo choć jakiś czas temu przekonałam się do enzymatycznych peelingów do twarzy, tak o naprawdę godnym polecenia peelingu do ciała mogłam pomarzyć. Jednak o produkcie Body Boom jest już od dłuższego czasu tak głośno, że postanowiłam sprawdzić na własnej skórze, w czym tak naprawdę tkwi fenomen tego rozsławionego w sieci produktu. 


Czy jest coś przyjemniejszego od rozpoczęcia dnia od aromatycznej filiżanki świeżo parzonej kawy? Raczej większość z Was przyzna mi rację, że od kawy zaczyna każdy swój dzień (no może po wypitej na czczo szklance wody z cytryną ;) ) Biała, czarna, z mlekiem lub bez. Kawa zawsze i wszędzie.... A co jeśli kawą można nie tylko rozpoczynać. ale także kończyć dzień i to w wersji odprężającego peelingu o zapachu... energetycznego mango lub słodkiej truskawki? 


Peeling kawowy Body Boom o zapachu Mango jest moim niekwestionowanym ulubieńcem, w złuszczaniu martwego naskórka i zdecydowanie zdeklasował produkty, które do tej pory (dość nieregularnie) stosowałam. 
Czym tak naprawdę urzekł mnie ten produkt, że regularny peeling całego ciała wprowadziłam na stałe do mojego planu pielęgnacji? 
OPAKOWANIE - nie jest może najmocniejszą stroną produktu, bo papierowej torebce w łazience, gdzie mamy stały kontakt z wodą nie można wróżyć długiej żywotności, jednak ma coś w sobie, co od razu na myśl przywodzi mi herbaciarnię, w której możemy zaopatrzyć się w oryginalne herbaty  i kawy które znajdą uznanie wśród kawowych smakoszy
KONSYSTENCJA  - produkt ma sypką konsystencję, jednak po zmieszaniu produktu z odrobiną wody, zamienia się w przyjemną czekoladową maź z wyraźnymi drobinami mielonej kawy
DZIAŁANIE - tutaj nie zauważyłam absolutnie żadnych wad, mimo tego, że mam dość wrażliwą skórę i zdarzało jej się źle reagować na zbyt ostrą pielęgnację. Pomijam już walory zapachowe, bo to jest coś niesamowitego - zapach ziaren kawy, który idealnie współgra z orzeźwiającym zapachem mango. Czysta poezja dla naszego nosa. Peeling genialnie radzi sobie z martwym naskórkiem, skóra po zastosowaniu jest absolutnie gładka i zyskuje ładny zdrowy kolor. Ciało staje się nawilżone i odżywione, co mnie totalnie zaskoczyło, bo na to akurat po zastosowaniu peelingu nie liczyłam. Skóra od razu jest bardziej jędrna i sprężysta, jak po zastosowaniu dobrego balsamu do ciała. Mam wrażenie, że peeling zostawia ultralekką powłokę, która subtelnie natłuszcza ciało. 
Produkt składa się tylko z naturalnych składników więc zachęca szczególnie, żeby po niego sięgnąć i do tego jest niesamowicie wydajny!

Cena: 9,90 zł/ 30g lub 65,00 zł/ 200g





Miałyście okazję poznać kawowe peelingi od Body Boom?

Do następnego!

16 komentarzy:

  1. Marzy mi się właśnie wersja mango i bananowa :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kusi mnie zakup produktów tej marki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja póki co mam wersję mniejszą, ale już wiem, że sięgnę po większą

      Usuń
  3. Marzy mi się spróbowanie tego peelingu,ale póki co są inne ważniejsze wydatki

    OdpowiedzUsuń
  4. mam ten peeling z pudełka beglossy, ale z racji, że nie lubię kawy, to nie mogę się zabrać za jego użycie :D ale działanie zdecydowanie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam peeling kawowy, co prawda przygotowuję go sama w domu, działa praktycznie tak samo jak ten opisany przez Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę w końcu wypróbować te słynne peelingi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O tych peelingach już dużo dobrego słyszałam, kiedyś pewnie skuszę się i ja ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli do mnie zajrzałaś, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza - daje mi to motywację do dalszego pisania i sprawia, że to co robię ma naprawdę sens :)
Staram się odpisywać na każdy pozostawiony komentarz i zawsze odwiedzam ich autorów :)

Pozdrawiam i zapraszam częściej

Copyright © 2014 Moja strefa relaksu , Blogger