Zapewne wiele z Was kojarzy, lub też nawet miało styczność z żółtym, cukrowym peelingiem do ciała od Hean. Stosowałam go jakiś czas temu, i pomimo tego, że sam produkt sprawdził się na mojej skórze, tak zapach dla mnie tego peelingu był wręcz nie do zniesienia i po "wymęczeniu" go do końca, powiedziałam mu "adieu" bez większego żalu.
Teraz jednak Hean wypuścił nowy peeling do ciała i dla mnie jest on strzałem w dziesiątkę -działanie ma tak samo dobre, jak jego żółty brat, ale zapach jest o wiele bardziej przyjemny. Pachnie cudnie, kojarzy mi się z czarnym frugo, które uwielbiam.
Produkt zamknięty jest w plastikowej, przezroczystej tubie, z zamknięciem na charakterystyczny "klik". Peeling ma konsystencję lekko żelową, co mi bardzo odpowiada, bo nie spływa z dłoni i bardzo dobrze aplikuje się go na ciało.
W żelowej formule zanurzone są dobrze wyczuwalne ścierające drobinki oraz niebieskie mikrogranulki olejku jojoba, które dodatkową zapobiegają wysuszaniu skóry.
Kryształki peelingujące bardzo dobrze ścierają martwy naskórek, pozostawiając skórę wygładzoną, jednocześnie jej nie podrażniając. Niebieskie mikrogranulki podczas masowania ulegają rozpuszczeniu i olejek jojoba w nich zawarty zostaje wmasowany w nasze ciało, odżywiając je i nawilżając.
Zgodnie z obietnicą producenta stosowanie peelingu dwa razy w tygodniu ma nam zapewnić:
- oczyszczenie i wygładzenie skóry
- złuszczenie zrogowaciałej warstwy naskórka
- zwiększenie jędrności i elastyczności skóry
- wzrost poziomu nawilżenia
Zgadzam się co do tego, że stosowanie peelingu wyraźnie wygładza i oczyszcza skórę, jest ona dodatkowo nawilżona i dotleniona dzięki mikrogranulkom jojoby. Nie zauważyłam jednak efektu ujędrnienia skóry.
Skład peelingu nie jest może powalający, gdyż już na drugim miejscu wymienione są SLS-y.
Stosuję go od niedawna, ale już stał się jednym z moich ulubionych peelingów do ciała. Jeśli go jeszcze nie miałyście, zachęcam do zapoznania się z nim bliżej - nie będziecie zawiedzione!
Do następnego!