piątek, 27 lutego 2015

"Wykończeni przeze mnie" czyli pierwsze denko

Lubię śledzić posty o wykorzystanych do ostatniej kropli wszelkich mazidłach - uważam, że post jest wówczas rzetelną recenzją danego produktu, ponieważ możemy sobie o nim wyrobić jednoznaczne zdanie, poprzez wykorzystanie całości kosmetyku- czasami okazuje się, że coś, co za pierwszym użyciem okazuje się średnim specyfikiem, przy dłuższym stosowaniu wcale nie jest takie "be" :)

Dzisiaj zdenkowani mają swoją "premierę" i prezentują się właśnie tak :


Na pierwszy ogień idą żele i szampony, które zużywam w ekspresowym tempie.


Moje ulubione szampony to Pantene, bardzo służą moim włosom - ten w wersji aqua light jest moim numerem jeden, rzeczywiście nie obciąża włosów i po umyciu są one niezwykle lekkie, ten w wersji do włosów z tendencją do wypadania jest bardziej odżywczy przez co sprawia, że włosy szybciej się przetłuszczają, ale są wzmocnione i mniej podatne na wypadanie.

Dove i Nivea wiodąd zdecydowany prym w mojej łazience jeśli chodzi o żele pod prysznic, za każdym razem zmieniam jednak linię zapachową :)
Oba świetnie nawilżają i odżywiają skórę, długo również utrzymują swój zapach na skórze.



Płyn micelarny z Mixa jest moim ulubieńcem - świetnie radzi sobie z demakijażem i daje przyjemny poziom nawilżenia, zdecydowanie się polubiliśmy.

Żel - krem Nivea nie był najgorszy - miał kremową konstystencję z różowymi mikrogranulkami, nie podrażniał mojej wrażliwej skóry i nie powodował nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, jednak pozostawiał na twarzy mało przyjemny film.

Maseczka peel-of z algami z Avon - ostry zapach alkoholu, algi, które na twarzy tworzyły nieestetyczne "gluty" i podrażniona skóra przy (dosłownie) zdzieraniu jej z twarzy spowodowały, że otrzymała ode mnie 3 x "Nie".


Rexona zawsze znajdowała miejscie w mojej kosmetyczce, jednak wersja "shower clean fresh" bije wszystkie na głowę - ma świetny świeży zapach, który jest jednoczesnie subtelny - dosłownie  jak pachnące ciało żelem po wyjściu spod prysznica.

Isanę zawsze mam w torebce, żeby odświeżyć się w ciągu dnia - jest rewelacyjny jak na swoją niską cenę i ma równie świeży zapach - nigdy mnie nie zawodzi


Odżywka do włosów bez spłukiwania Gliss Kur to mój absolutny must have - nic tak nie pomaga rozczesać niesfornych, poplątanych kosmyków jak ta odżywka. Miałam już kilka rodzajów - zdecydowanym faworytem jest wersja z jedwabiem - wersja million gloss do włosów matowych ma troszkę zbyt drażniący zapach, ale działanie rewelacyjne. 

Na koniec żel do higieny intymnej Lactacyd - najlepszy z najlepszych, szczególnie jeśli macie problemy z nawracającymi infekcjami, utrzymuje odpowiednie pH i daje uczucie świeżości na długo.


Do następnego!


3 komentarze:

  1. nic z tego nie miałam i tez szykuje moje 1 denko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie Mixa czeka na pierwsze użycie :) Posty "denkowe" są fajne, ale tylko wtedy jeśli jest w nich coś więcej niż tylko lista zużytych produktów (a takie też widziałam).

    OdpowiedzUsuń
  3. musze sprobowac ten pantene :)
    zapraszamy w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli do mnie zajrzałaś, zostaw po sobie ślad w postaci komentarza - daje mi to motywację do dalszego pisania i sprawia, że to co robię ma naprawdę sens :)
Staram się odpisywać na każdy pozostawiony komentarz i zawsze odwiedzam ich autorów :)

Pozdrawiam i zapraszam częściej

Copyright © 2014 Moja strefa relaksu , Blogger