Lubię śledzić posty o wykorzystanych do ostatniej kropli wszelkich mazidłach - uważam, że post jest wówczas rzetelną recenzją danego produktu, ponieważ możemy sobie o nim wyrobić jednoznaczne zdanie, poprzez wykorzystanie całości kosmetyku- czasami okazuje się, że coś, co za pierwszym użyciem okazuje się średnim specyfikiem, przy dłuższym stosowaniu wcale nie jest takie "be" :)
Dzisiaj zdenkowani mają swoją "premierę" i prezentują się właśnie tak :
Na pierwszy ogień idą żele i szampony, które zużywam w ekspresowym tempie.
Moje ulubione szampony to Pantene, bardzo służą moim włosom - ten w wersji aqua light jest moim numerem jeden, rzeczywiście nie obciąża włosów i po umyciu są one niezwykle lekkie, ten w wersji do włosów z tendencją do wypadania jest bardziej odżywczy przez co sprawia, że włosy szybciej się przetłuszczają, ale są wzmocnione i mniej podatne na wypadanie.
Dove i Nivea wiodąd zdecydowany prym w mojej łazience jeśli chodzi o żele pod prysznic, za każdym razem zmieniam jednak linię zapachową :)
Oba świetnie nawilżają i odżywiają skórę, długo również utrzymują swój zapach na skórze.
Płyn micelarny z Mixa jest moim ulubieńcem - świetnie radzi sobie z demakijażem i daje przyjemny poziom nawilżenia, zdecydowanie się polubiliśmy.
Żel - krem Nivea nie był najgorszy - miał kremową konstystencję z różowymi mikrogranulkami, nie podrażniał mojej wrażliwej skóry i nie powodował nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, jednak pozostawiał na twarzy mało przyjemny film.
Maseczka peel-of z algami z Avon - ostry zapach alkoholu, algi, które na twarzy tworzyły nieestetyczne "gluty" i podrażniona skóra przy (dosłownie) zdzieraniu jej z twarzy spowodowały, że otrzymała ode mnie 3 x "Nie".
Rexona zawsze znajdowała miejscie w mojej kosmetyczce, jednak wersja "shower clean fresh" bije wszystkie na głowę - ma świetny świeży zapach, który jest jednoczesnie subtelny - dosłownie jak pachnące ciało żelem po wyjściu spod prysznica.
Isanę zawsze mam w torebce, żeby odświeżyć się w ciągu dnia - jest rewelacyjny jak na swoją niską cenę i ma równie świeży zapach - nigdy mnie nie zawodzi
Odżywka do włosów bez spłukiwania Gliss Kur to mój absolutny must have - nic tak nie pomaga rozczesać niesfornych, poplątanych kosmyków jak ta odżywka. Miałam już kilka rodzajów - zdecydowanym faworytem jest wersja z jedwabiem - wersja million gloss do włosów matowych ma troszkę zbyt drażniący zapach, ale działanie rewelacyjne.
Na koniec żel do higieny intymnej Lactacyd - najlepszy z najlepszych, szczególnie jeśli macie problemy z nawracającymi infekcjami, utrzymuje odpowiednie pH i daje uczucie świeżości na długo.
Do następnego!
Dove i Nivea wiodąd zdecydowany prym w mojej łazience jeśli chodzi o żele pod prysznic, za każdym razem zmieniam jednak linię zapachową :)
Oba świetnie nawilżają i odżywiają skórę, długo również utrzymują swój zapach na skórze.
Płyn micelarny z Mixa jest moim ulubieńcem - świetnie radzi sobie z demakijażem i daje przyjemny poziom nawilżenia, zdecydowanie się polubiliśmy.
Żel - krem Nivea nie był najgorszy - miał kremową konstystencję z różowymi mikrogranulkami, nie podrażniał mojej wrażliwej skóry i nie powodował nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, jednak pozostawiał na twarzy mało przyjemny film.
Maseczka peel-of z algami z Avon - ostry zapach alkoholu, algi, które na twarzy tworzyły nieestetyczne "gluty" i podrażniona skóra przy (dosłownie) zdzieraniu jej z twarzy spowodowały, że otrzymała ode mnie 3 x "Nie".
Rexona zawsze znajdowała miejscie w mojej kosmetyczce, jednak wersja "shower clean fresh" bije wszystkie na głowę - ma świetny świeży zapach, który jest jednoczesnie subtelny - dosłownie jak pachnące ciało żelem po wyjściu spod prysznica.
Isanę zawsze mam w torebce, żeby odświeżyć się w ciągu dnia - jest rewelacyjny jak na swoją niską cenę i ma równie świeży zapach - nigdy mnie nie zawodzi
Odżywka do włosów bez spłukiwania Gliss Kur to mój absolutny must have - nic tak nie pomaga rozczesać niesfornych, poplątanych kosmyków jak ta odżywka. Miałam już kilka rodzajów - zdecydowanym faworytem jest wersja z jedwabiem - wersja million gloss do włosów matowych ma troszkę zbyt drażniący zapach, ale działanie rewelacyjne.
Na koniec żel do higieny intymnej Lactacyd - najlepszy z najlepszych, szczególnie jeśli macie problemy z nawracającymi infekcjami, utrzymuje odpowiednie pH i daje uczucie świeżości na długo.
Do następnego!
nic z tego nie miałam i tez szykuje moje 1 denko:)
OdpowiedzUsuńU mnie Mixa czeka na pierwsze użycie :) Posty "denkowe" są fajne, ale tylko wtedy jeśli jest w nich coś więcej niż tylko lista zużytych produktów (a takie też widziałam).
OdpowiedzUsuńmusze sprobowac ten pantene :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)