Wiecie, że grejpfruty znacznie ułatwiają nam walkę ze zbędnymi kilogramami? A wiecie też, że doskonale wpływają na poprawę stanu naszej skóry? Bardzo lubię wszelkie owoce cytrusowe, uwielbiam pomarańcza, plasterek cytryny i limonki dodane do szklanki wody, oraz wieczorną porcję soczystego grejpfruta. Taka dawka witaminy C dostarczona w świeżych owocach pomaga nam regenerować skórę od wewnątrz i wzmacnia organizm. Włączenie do pielęgnacji naszej cery kremu z dodatkiem witaminy C będzie swoistą kropką na i. Czy jednak takim uzupełnieniem okazał się krem Neutrogena Visibly Clear Pink Grapefruit?
Obecna w pestkach cytrusów witamina C tonizuje naszą skórę i działa na nią odprężająco, pomaga jednocześnie wzmacniać słabe naczynka krwionośne, więc idealnie sprawdzi się u osób, które się z tym problemem zmagają. Pomaga także walczyć z niedoskonałościami cery, gdyż podrażnienia łatwiej się goją a istniejące blizny się rozjaśniają.
No tak, po kremie który zawierałby w swoim składzie ekstrakt z grejpfruta spodziewałabym się wiele. Niestety, Neutrogena różowego grejpfruta ma tylko w nazwie kremu i zapachu.
Skład: Aqua, Glycerin,Propylene Glycol, Cetyl Alcohol, C12-15 Alkyl Benzoate, Stearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Peg-100 Stearate, Salicylic Acid, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Chamomilla Recutita Extract, Mentthyl Lactate, Cetyl Lactate, Cocamidopropyl Pg-Dimonium Chloride Phosphate, C12-15 Alkyl Lactate, Dimethicone, Sodium Isostearyol Lactylate, Propylene Glycol Isostearate, Alcohol Denat, Isopropyl Alcohol, Myristyl Alcohol, Palmitic Acid, Stearic Acid, Benzalkonium Chloride, Methylparaben, Prophylparaben, Ethylparaben Phoenoxyethanol, Parfum.
To, co mnie urzekło w tym kremie, to fantastyczny zapach świeżo wyciśniętego soku z grejpfruta, bardzo świeży i orzeźwiający, niezwykle energetyczny zastrzyk na dzień dobry, który bardzo mi przypadł do gustu. Dodatkowo po nałożeniu miałam odczucie lekkiego chłodzenia i mrowienia, które było dla mnie dość dziwnym doświadczeniem, ale nie mogę powiedzieć, że działało to na negatywną ocenę produktu.
Niestety, poza owocowym zapachem i specyficznym chłodzeniem i mrowieniem nie zauważyłam dodatkowych atutów kremu, jeśli chodzi o działanie na mojej suchej i delikatnej cerze.
Sadzę, że krem lepiej sprawdzi się u tych z Was, które mają cerę tłustą bądź mieszaną. Krem bowiem wchłania się natychmiast po nałożeniu do całkowitego matu, a ja jednak wolę, kiedy kremy pozostawiają moją cerę pokrytą lekkim nawilżający filmem, bądź subtelnie rozświetloną.
Nie zauważyłam także specjalnego nawilżenia po stosowaniu tego kremu, a praktycznie już go kończę.
Dodatkowo nie był wydajny, musiałam trochę produktu nałożyć na twarz, żeby ją wystarczająco pokryć. Wydaje mi się też, że dość tępo się rozprowadzał.
Tubka 50ml kremu kosztuje w granicach 22 zł.
Moja ocena kremu? 2/5 pkt
Znacie najnowszą serię Neutrogeny?
Do następnego!
Parę razy oglądała ten produkt i ciesze się, że trafiłam na Twoją recenzję - teraz mam pewność, aby sobie go odpuścić :)
OdpowiedzUsuńMam z tej serii peeling i jest taki sobie :(
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji raczej nie sięgnę po ten produkt ;)
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuń